Pod koniec czerwca do redakcji gravel.love na pogłębione testów “w boju” trafił jeden z pierwszych w Polsce egzemplarzy komputera rowerowego GPS – model Garmin Edge 1040 Solar . Jako, że wkręciłem się w wyścigi gravelowe ostatnio, a Gravelove Mistrzostwa Polski w Starachowicach miały wypaść 9.7.2022 – miał to być dla 1040 prawdziwy chrzest bojowy. Jak wiemy impreza została przesunięta na wrzesień, ale nie ma tego złego, bo Garmin brał ze mną udział w imprezie Szutermaster Małopolska oraz kilku innych jazdach i treningach, więc został nieźle przetestowany.
Przez kilka lat sportowej przygody przerobiłem szereg urządzeń Garmina, od zegarków po komputery, a nawet pomiary mocy i radar Varia, a od dwóch lat z powodzeniem na co dzień używam Edge 530, który bardzo lubię (szczególnie po serii x20 której bardzo nie lubiłem ;). Dlatego też do 1040 podszedłem ze zdrowym sceptycyzmem. Wyraźnie większy, wyczuwalnie cięższy, ale czy wniesie nową jakość w moje jazdy?
W pudełku (jest to wersja bez czujników) to do czego Garmin nas przyzwyczaił – komplet uchwytów, kabelek do ładowania (USB-C) i fajne etui silikonowe, które w terenie może ochronić urządzenie przed niepotrzebnymi rysami. Uchwyty kompatybilne oczywiście z poprzednimi modelami, więc wyciągam tylko Edge 1040 Solar, paruję z telefonem mając ochotę zobaczyć jak działa długo wyczekiwana funkcja przenoszenia konfiguracji z poprzedniego licznika…niestety jeszcze nie tym razem.
Czyli po staremu, ręcznie klikamy… tyle lepiej, że można to w przypadku 1040 robić na telefonie, choc przyznać trzeba, że interfejs dotykowy jest i tak dużo szybszy niż fizyczne przyciski w Garmin Edge 530.
Parę ulubionych aplikacji z Connect IQ Store i można jechać na pierwszy rajd. I tutaj drugi zonk. Przez błąd w oprogramowaniu, niektóre pola danych z Connect IQ Store sprawiają, że czujniki tracą parowanie po kilku minutach. Dobrze, że testy robię dzień przed Szuter Masterem i jeszcze lepiej, że rozwiązaniem problemów jest zainstalowanie dostępnej już, nowej wersji firmware. Po upgrade wszystko śmiga jak trzeba. Tu duży plus dla Garmina za monitorowanie błędów wieku dziecięcego i szybkie reagowanie kolejnymi aktualizacjami.
Na wyścigach gravelowych niezbędna jest nawigacja. Ta w urządzeniach Garmin, gdy jest wyświetlana standardowo pozwala na widok maksymalnie dwóch dodatkowych pól. Trochę mało dla kogoś kto lubi mieć wszystko pod kontrolą. Z pomocą przychodzi fantastyczne pole danych z Connect IQ Store – MapDashboard, które w miejsce dwóch pozwala na wyświetlenie 6 pól.
Z oczywistych względów na 530 jest to mało wygodne, bo znaczki są trudne do odczytania w pełnym gazie, ale Garmin Edge 1040 Solar wydaje się do tego stworzony. Nareszcie mam pod ręką moc, tętno, ale też czas, dystans a nawet kadencję! Można jechać nie tykając ekranu.
A właśnie dotyk – w wersji 820 był prawie nieużywalny. Albo za mało czuły i trzeba było powtarzać gesty wielokrotnie, albo tak czuły że krople deszczu zmieniały ustawienia – dramat.
W Garmin Edge 1040 Solar jest prawie idealnie (gdzie punktem odniesienia jest mój iPhone ;). Generalnie wszystko działa znakomicie, do tego dość intuicyjnie zostało przeprojektowane menu i bardziej teraz przypomina interfejs widgetowy znany np. z telefonów, a nie ten rozwijany pewnie od 10-15 lat. Przestawienie się zajęło mi może 5 minut. Super.
Nawigacja prowadzi jak po sznurku, nawet w gęstym lesie przy pochmurnym niebie kropka idealnie trzyma się trasy – musi to być zaleta nowego szerokopasmowego modułu GPS.
No i najważniejsze – bateria – można zapomnieć gdzie jest ładowarka 🙂 Serio! Przez 2 tygodnie używania nie ładowałem go ani razu, znaczy się z sieci, bo dzięki panelom ładował się podczas wielu jazd. Przez te 14 dni jeździłem 10 razy – na gravelu, na szosie na zewnątrz oraz zaliczyłem dwa treningi w domu na rolce.
Przejechałem w sumie 24 godziny po czym Garmin pokazał 5% baterii, co w przybliżeniu oznacza jeszcze dwie godziny pracy. To jakieś dwa razy lepiej niż moja 530, szczególnie, że korzystałem z komputera na maksa: większość jazd na zewnątrz odbyłem z nawigacją, najdokładniejszym pomiarem GPS i z wieloma czujnikami ANT (pomiar mocy, radar Varia, pasek HR, czujnik prędkości, przyciski Di2).
Podczas tego czasu bateria zyskała 2 godziny dodatkowego prądu, przy czym niestety średnie nasłonecznienie w tym samym czasie wyniosło mi około 15%. W przypadku jazdy w pełnym słońcu ładowanie dochodziło do 20min/h.
Wracając do pytania z tytułu…
Edge 1040 Solar to bardzo dobre rozwinięcie udanych modeli x30. Wszystko jest lepsze o oczko, a może nawet dwa! Jest aluminiowy uchwyt od spodu zamiast plastikowego (tak – kiedyś mi pękł, na szczęście reklamacja została uznana), jest bardzo dobry, czytelny ekran, jest bateria, która longiem może wytrzymać wg producenta nawet 40h – szczególnie, że mamy możliwość ograniczenia np dokładności GPS czy wręcz jazdy w trybie oszczędnym (wtedy do 100h). Mamy panele słoneczne (funkcja SOLAR), które w słoneczny dzień mogą dodać nam nawet godzin.
Jest wreszcie przeprojektowany interfejs, wyglądający bardziej współcześnie oraz kilka dodatkowych funkcji dla ludzi traktujących Garmin Edge jak urządzenie do trenowania.
Tak, gdybym szukał teraz nowego komputerka do roweru, szczególnie na długie jazdy z nawigacją to myślę że wybrałbym właśnie Garmin Edge 1040 Solar.
Póki co jednak z trudem muszę wrócić do tak dobrego przecież 530. Rozmiar jednak ma znaczenie 😉
Garmin Edge 1040 Solar dostępny jest w sugerowanej cenie 749,99 EUR na stronie producenta.
Michał Szaliński – kolarstwo odkrył na tyle późno, żeby czerpać z niego tylko przyjemność, bez wielkiego “parcia na wynik”, niemniej od ponad 5ciu lat ogromny entuzjasta kolarstwa szosowego, przełajowego a ostatnio gravelowego właśnie. Trenuje, ściga się, testuje sprzęt i wertuje specyfikacje techniczne wszystkiego co tylko wpadnie mu w oczy.
REKLAMA