A co gdyby tak wszystko rzucić i pojeździć na Teneryfie? O, albo lepiej – przejechać kilka etapów Giro d’Italia ze słynnymi Zoncolan czy Stelvio na czele! Albo jeszcze lepiej – poczuć pod kołami prawdziwe pave – sektory brukowe jadąc niczym wielka trójka po zwycięstwo we Flandrii czy niedawnym Paris-Roubaix? To wszystko, a nawet, wiele wiele więcej, jest możliwe dzięki aplikacji Tacx Training – platformie treningowej firmowanej przez Tacx (Garmin).
Platforma Treningowa
Czym jest taka platforma? W dużym uproszczeniu to wirtualny trener lub “gra” komputerowa pozwalająca na wirtualną jazdę po prawdziwych drogach z całego świata. Jako trener, aplikacja ma do zaoferowania kilka planów, które dostosowujemy do naszych celów sportowych (jazda typu endurance, time trial lub wyścigi ze startu wspólnego). Każdy z nich występuje w 3 wariantach, zależnie od naszego poziomu wytrenowania (powiązanego w aplikacji z W/kg – na tzw. progu FTP). Tygodniowa rozpiętość godzinowa proponowanych jazd to między 4 a 10 godzin, więc zarówno początkujący kolarz, jak i dość zaawansowany dobierze coś dla siebie.
Plany są podzielone na 3 etapy, każdy po 5 tygodni. Groundwork – czyli tzw. baza, potem Brickwork – rozbudowa, a na końcu trzymając się cały czas nomenklatury budowlanej Roofing – czyli specjalizacja.
Wygląda to wszystko całkiem sensownie, a w plan na początku każdego etapu wpleciony jest test FTP, co pozwoli na odpowiednie dobranie obciążeń.
Realistyczna jazda
No ale ok, plany można mieć z wielu miejsc, od trenerów z internetu, czy choćby z konkurencyjnych platform, to co wyróżnia Tacx Training to realizm – np. możliwość jazdy po prawdziwych drogach, z całego niemal świata.
Twórcy Tacx wybrali szereg kultowych tras i kolarskich eventów, zrobili z nich bardzo szczegółowe nagrania wideo w jakości 720p lub 1080p (zależnie od wybranej wersji subskrypcji). To jest serio niesamowite, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby choć na chwile przenieść się do Hiszpanii i np dołączyć do treningu Quick Step w Walencji, przejechać kilka etapów Giro czy Vuelty.
Brzmi intrygująco i musiałem to sprawdzić.
Jako, że luty spędziłem na Teneryfie i zjeździłem tam większość tras na południu, w tym 2 podjazdy pod Teide, postanowiłem odświeżyć sobie pamięć (szczególnie że każdy widzi co mamy za oknem już ponad miesiąc…).
Padło na soczystą 36km wspinaczkę z Chio na Teide (a tak naprawdę do dolnej stacji kolejki na ok 2100m, dokąd dojeżdża droga).
1320m w pionie. Podjazd który bardzo dobrze pamiętam, bo najpierw w połowie kolega Dominik odczepił mnie w pogoni za mijającym nas kolarzem, a potem złapałem się na chwilę na koło samego Primoża Roglica. No i co tu mówić podjazd bardzo solidny. Średnie nachylenie 3.3% max 8.0% – w sam raz na deszczowy niedzielny poranek 🙂
Powiem szczerze, że to było super ciekawe doświadczenie, patrzyłem w ekran komputera jak zaklęty chłonąc kolejne kilometry krajobrazów, przypominając sobie poszczególne zakręty, rozjazdy, tablice kolejnych mijanych wulkanów, z podawaną wysokością. Wspomnienia wróciły jak żywe, naprawdę nie sądziłem że to aż tak dobrze może być zrobione. Jakbym tam znów był.
Znałem też swój poprzedni czas segmentu na Strava no i oczywiście jechałem tak, żeby go poprawić.
To się na szczęście udało 🙂 W realu Chio->Teide było w 1:45 (14 km/h średnia) na Neo2T – 1:38 (15km/h średnia). Całkiem blisko trzeba przyznać, co potwierdza moje odczucia, że trudność (sterowana automatycznie przez ERG) jest dobrze oddana. Różnica, jak przypuszczam może być z tego że licząc czyste W/kg nie bierzemy pod uwagę innych czynników jak np wiatr, ruch uliczny, stan nawierzchni itp
Z tym ostatnim Neo2T akurat ma się czym pochwalić ale o tym za chwilę.
Poza podziwianiem widoków z całego świata (czy pisałem już o Tajwanie i Stanach? :), Tacx Training daje nam możliwość wgrania dowolnego GPXa i np przygotowanie się pod konkretne zawody.
Trasa wtedy jest wyświetlana w postaci renderu 3d mapy a my sami jako kropka która się na niej przemieszcza. Nie jest to film jak wyżej, ale jako że oddawanie trudności jest naprawdę dobre, myślę że może to być naprawdę dobre narzędzie treningowe.
Jeszcze więcej realizmu
Najlepsze zostawiłem na koniec 🙂
Różne udoskonalenia w trenażerach widziałem w ostatnich latach, wszystkie trochę bardziej przybliżały do rzeczywistej jazdy na rowerze (ERG, winda na przód, motion-plate, realistyczne wideo), ale to co zrobił Tacx z “Road Feel” to jest z innej planety!
Wyobraźcie sobie, że czujecie (naprawdę czujecie!) nawierzchnię po której jedziecie. Trenażer poprzez specjalne sterowanie pracą silnika 1000x na sekundę realistycznie odwzorowuje wiele różnych typów powierzchni.
Jest m.in. gravel, są 2 odmiany bruku, podłoże ceglaste, drewniane (np mosty) i najdziwniejsze – lód.
Aby “road feel” działał musi być kompatybilne z tym oprogramowanie i trasa. Ja jechałem na aplikacji Tacx Training, która ma kilka tras dobrze oddających różne typy, ale też działa to np. ze Zwift.
Wrażenia są niesamowite, dające namiastkę tego jak czują się prosi na naszych ulubionych klasykach – wjeżdżasz w sektor brukowy i musisz mocniej ścisnąć kierownice, jedzenie podskakuje Ci w brzuchu, moc faluje i coraz trudniej ją utrzymać, a zjazd z powrotem na asfalt to duża ulga.
O a najdziwniejsze jest lód – po prostu nieregularnie tracisz “przyczepność” a koło “przeskakuje” – trzeba uważać w możnaby w stójce stracić zęby 🙂
Realizm został wyniesiony na inny poziom!
Trenażer nie tylko zimą
Po tych kilku miesiącach z Tacx Neo2T nie ukrywam że bardzo się polubiliśmy. Jest to niezwykle wygodne narzędzie, nie tylko gdy pogoda jest kiepska, ale także wtedy gdy przed pracą próbuję wcisnąć sensowny trening 1h i nie mam czasu na dojazd. Podobnie w nocy, gdy dzieci są już ogarnięte, ale niestety za oknem mrok.
Realistyczne trasy po których można pojeździć i “road feel”, sprawiają dodatkowo, że treningi dużo chętniej się robi bo są po prostu ciekawe.
A no i najważniejsze – trenuję dla wyniku, a mam w planach kilka startów gravelowych i szosowych – za jakiś czas opiszę szerzej co się sprawdziło i jak mi poszło.
REKLAMA