W weekend 1-2 czerwca 2024 w ramach imprezy rowerowej Ultra Duch Puszczy rozegrane zostały Mistrzostwa Polki w Ultrakolarstwie, które odbyły się pod auspicjami Polskiego Związku Kolarskiego. I już tu mamy paradoks sytuacji, bo PZKol nie ma nic wspólnego z ultrakolarstwem. A to tylko początek całej historii, która mam nadzieję nie będzie miała ciągu dalszego.
Tobiasz Jankowski
Tobiasz Jankowski znany w sieci jest jako Cycleblood i choć w połowie czerwca 2023 zorganizował pierwszą edycję Ultra Duch Puszczy, to już kilka tygodni wcześniej promował swoją osobę w Strefie Rowerowej jako doświadczonego organizatora – link. Trasy Ultra Ducha Puszczy 2023 okazały się wyznaczonymi palcem po mapie, w wielu odcinkach nieprzejezdnymi, i mimo bicia się w pierś oraz deklaracjom poprawy podczas edycji 2024 sytuacja się powtórzyła.
Najlepszym dowodem niedopracowanej trasy jest aż 8 modyfikacji przejazdu przez Michała Borsa, który zmuszony został do odwrotu ze względu na fakt, że dostarczony przez Organizatora plik gpx prowadził przez chaszcze, błota i bagna. Miało być ściganie, a wyszedł rajd przeprawowy na orientację.
Mało? Prowadzący z dużą przewagą Roman Jagodziński wycofał się z rywalizacji, bo jak sam napisał „przyjechał się ścigać, a nie przedzierać przez krzaki”.
Geneza
Polski Związek Kolarski jako krajowa Federacja jest w problemach finansowych i wizerunkowych od prawie 20 lat, kiedy to ówczesny prezes Wojciech Walkiewicz zadłużył PZKol na miliony złotych w związku z budową toru kolarskiego w Pruszkowie. Sprawa była bliska rozwiązania, kiedy przez kilka Związkiem kierował Wacław Skarul. Aż do 2017 roku, kiedy stery przejął Dariusz Banaszek, który zaprowadził ponownie chaos, a nieprawidłowości w finansach skutkują tym, że do dziś, siedem lat później, nie ma sprawozdania finansowego za 2017 rok i kolejne. Od kilku lat PZKol jest pomijany przez Ministerstwo Sportu i Turystyki, a finansowanie olimpijskich odmian kolarstwa odbywa się za pośrednictwem Wielkopolskiego Związku Kolarskiego. Mówić wprost – Polski Związek Kolarski dziś w zasadzie istnieje tylko na papierze, a zapowiadane na 21 czerwca Walne Zgromadzenie skutkować będzie prawdopodobnie kolejnymi wyborami i próbą kolejnego „resetu”.
Do takiej właśnie wirtualnie istniejącej instytucji jesienią 2023 roku wybrał się Tobiasz Jankowski, organizator Ultra Ducha Puszczy, z propozycją organizacji Mistrzostw Polski w Ultrakolarstwie – zarówno na szosie, jak i gravelowych. Czemu nie MTB? Ostatnie o czym myślą w Pruszkowie, to poważne pochylanie się nad jakimś ultrakolarstwem, o którym nie mają tam pojęcia, tak jak o gravel racingu zresztą, więc temat został szybko przyklepany i „jedziemy z tym”.
Nikt nie zmusił się do refleksji czy organizowanie MP w Ultrakolarstwie jest dobrym pomysłem? Skoro jednak, to nikt nie zastanowił się czy nie powinien zostać rozpisany – tak jak w przypadku innych odmian kolarstwa – otwarty konkurs na organizatora MP Ultra? Wreszcie, w 2023 roku mamy już wieloletnią tradycję i dość ustabilizowany kalendarz imprez ultra, zarówno szosowych, jak i gravelowych, więc organizacja oraz termin MP Ultra powinien – chociażby dla przyzwoitości – zostać skonsultowany z tzw. środowiskiem.
TCR, RTP … MP?
W świecie Ultrakolarstwa liczą się przede wszystkim standardy, które wyznaczają takie imprezy jak Transcontinental Race (TCR) na poziomie globalnym czy Race Through Poland (RTP) na poziomie krajowym. Ten drugi rozpoczął się na tydzień przed Mistrzostwami Polski w Ultrakolarstwie przyciągając na start całą krajową czołówkę, a także sporo nazwisk z całego świata. Kolizja terminów między RTP i MPU to kolejny dowód na to, że to wydarzenie … w ogóle nie powinno się odbyć.
Czy Ultrakolarstwo to kolarstwo?
Polski Związek Kolarski, tak samo jak inne federacje zrzeszone w Międzynarodowej Unii Kolarskiej, obowiązują te same zunifikowane przepisy, z którymi można się zapoznać tu. Nie znajdziemy tam ani słowa o ultrakolarstwie, a najdłuższe dystanse o jakich mowa to jednodniowe wyścigi szosowe, które liczą w okolicach 300 km. Jakim więc prawem Polski Związek Kolarski przyznaje koszulki i tytuły mistrzowskie w odmianie kolarstwa, o której nie ma żadnego pojęcia?
Licencje kolarskie krótkookresowe
Jedną z obietnic, które pojawiły się razem z informacją o organizacji MPU to jednodniowe czy też krótkookresowe licencje kolarskie, które władze PZKol zadeklarowały się wprowadzić. Będąc w temacie od kilkunastu lat i próbując wielokrotnie przeforsować ten pomysł, wiedziałem że to jest obietnica z kategorii „gruszek na wierzbie”. I tak też się to skończyło – osoby, które były zdecydowane na start w MPU i już zapłaciły za start zostały zmuszone do poniesienia kolejnych kosztów, a dodatkowo wyrabiając licencję PZKol związane są przepisami do końca 2024 roku.
Kiedy zaczyna się Ultra?
Powyższe pytanie jest nie bez zasady, bo jest odwiecznym tematem dyskusji, ale w tym konkretnym przypadku jest twardym dowodem na to, że PZKol rękoma Tobiasza Jankowskiego, organizatora Ultra Ducha Puszczy, przyznał tytuły mistrzowskie w czymś o czym nie ma pojęcia, bo nie jest regulowane żadnymi przepisami. A trzeba wiedzieć, że dla sędziów PZKol / UCI przepisy kolarskie to rzecz święta, z którą się nie dyskutuje. Tym bardziej ciekawe w oparciu o jakie przepisy MPU się odbyło i czym kierowali się dwaj oddelegowani sędziowie?
Samowystarczalność i równe szanse na MPU
W przypadku tak ważnej imprezy jak MPU, która zgodnie z regulaminem odbywa się na zasadzie samowystarczalności bardzo ważnym jest danie takich samych szans wszystkim stającym do walki. Nie ma o tym mowy, kiedy start odbywa się z podziałem na grupy, które startują o różnych godzinach. Oznacza to chociażby brak bezpośredniej rywalizacji oraz brak takiego samego dostępu do sklepów na trasie.
Okradziona z medalu
Warto tu też przytoczyć historię Anety Lamik, która wystartowała w MPU na szosie w kategorii Masters. Zgodnie z regulaminem dekoracja w danej kategorii miała odbyć się w sytuacji, gdy wystartują co najmniej 4 osoby. Niestety organizator nie zadbał o to, by zainteresowane osoby (te same kategorie) startowały razem, więc Aneta Lamik dopiero na mecie dowiedziała się, że na rowerze przejechała 1200 km na marne, do tego kosztowało ją to 699 PLN opłaty startowej, formalności i koszty związane z licencją, no i jeszcze dojazd na zawody i „weekend w plecy”. Podobna historia wydarzyła się także w kategorii mężczyzn Masters 50+.
Wyniki według Stravy
Nie sposób pominąć fakt awarii systemu Poltrax, który spowodował, że wyniki MPU ustalane były na podstawie dostarczonych przez uczestników zapisów, a w komentarzach cały czas słychać głosy oburzenia, niesprawiedliwości, a dysproporcje w wynikach na mecie liczone w dziesiątkach minut. Jako kontrprzykład powiem tylko, że np. w zawodach Pucharu Świata są zaangażowane co najmniej dwa, a często nawet trzy działające równolegle elektroniczne systemy pomiaru czasu, które dodatkowo wspomagane są „analogową” pracą sędziów. Tu niestety jak widać zabrakło i jednego i drugiego.
Jazda po alkoholu to wykroczenie, a czasem przestępstwo
Duch Puszczy to popularna nazwa samogonu czyli bimbru, alkoholu etylowego wytwarzanego domową metodą, które produkcja w świetle obowiązujących przepisów jest niezgodna z prawem, tak samo jak jego dystrybucja czy też częstowanie, nawet jeśli ograniczymy się do rodziny i znajomych na zamkniętej imprezie. Takie prawo, które jest dużo bardziej liberalne w przypadku wina czy piwa. Jednak Organizator przed startem zachęca do odwiedzania wyposażonych w „podlaski izotonik” bufetów na trasie, takich jak ten w Szerniach, gdzie na każdego czekał kieliszek bimbru.
Jazda po alkoholu w ruchu otwartym, niezależnie od tego czym się poruszamy, jest wykroczeniem, a czasem przestępstwem. Spożywanie czy wręcz namawianie do spożywania mocnego alkoholu w trakcie długotrwałego wysiłku, to proszenie się o kłopoty. I jak się okazuje – co w sumie nic dziwnego – formalnie jest zabronione regulaminem Ultra Ducha Puszczy.
Kultowość nie zna granic
Ultra Duch Puszczy był zgodnie z deklaracjami Tobiasza Jankowskiego „kultowy” jeszcze przed pierwszą edycją. Teraz jego „kultowość” osiągnęła nowe, nieznane poziomy. Ale ja pozostaję przy tym, co napisałem w tytule – MPU to niepotrzebny twór, który swoją pierwszą edycją dowiódł, że jest niepotrzebny. Zamiast radości zwycięzców mamy frustrację, pretensje i żal.
Zostańmy przy Race Through Poland.
REKLAMA
Tak czytam, czytam i organizator GLG, Varmia, Sudovia ma chyba żal, że to nie jego imprezy organizowały mistrzostwa i ma obawy, że inna impreza w jego rewirach zdobywa coraz większą popularność. Duch Puszczy jest konkurencją dla autora ponieważ wszystkie te imprezy rozgrywają się w podobnych rejonach Polski, a jak wiemy imprez jest dużo i każdy chce zagarnąć część Polski dla siebie. Patrząc na listy startowe, zdjęcia to Duch Puszczy cieszył się dużą frekwencja i zdjęcia, komentarze pokazują dużo frajdy.
Artukuł jest konkretnie o MPU, zaniedbaniach organizatora oraz przyzwoleniu, a wręcz promowaniu spożywania alkoholu w trakcie rywalizacji.
Na trasiePU były 3 punkty kontrolne . Na żadnym z nich nie było alkoholu .
Czy ten człowiek nie powinien dostać sądowy zakaz prowadzenia takich imprez
Zresztą duzo moich znajomych dało się kupić przez tego człowieka by mógł jeszcze bardziej się promować też ich nazwiskami
Tobiasz jest osobą szukająca poklasku i chwały za wszelką cenę
Jechałem 240 szosa. Z mojej perspektywy super przygoda. Impreza robiona z pasją do kolarstwa, jeżeli ktoś się napina na wyniki to raczej nie te zawody. Tobiasz być może przeszarżował z MP, trzeba było zostawić jak przed rokiem. Słyszałem jakieś absurdalne opinie o remontach na szosie, nieprzejezdnych… To było kilka minut po ubitym piachu – dosłownie . Tak sobie myślę, że to całe nasze dzisiejsze kolarstwo amatorskie, to ekipa, która zatraciła się inwestowaniu milionów na sprzęt, lansowaniu się co roku w miejscówkach typu Teneryfa, Calpe. Miłość do kolarstwa to coś więcej. Wydaje mi się, a nawet jestem pewny, że Tobiasz tę miłość podziela i dlatego wziął się za tę imprezę. Dla mnie osobiście bardzo udaną, oczywiście z perspektywy szosy, bo w tym roku tylko taką mam. Pozdrawiam wszystkich
Paweł Kuflikowski a Ty jechałeś MPU560 czy tylko tak piszesz bo coś tam słyszałeś
Trasa była trudna i w paru miejscach pomylona ale to dodało pikanterii i wyłoniło prawdziwych twardzieli ultra. Takie wtopy w trasach zdążają się też na innych wyścigach ale to wynika nie tylko z organizacji ale ogólnego poziomu i kondycji kolarstwa w Polsce – raczkujemy.
Ja jestem świeżakiem rowerowym (od 3 lat rowerkuje) i pierwszy raz w życiu jechałem tak długi dystans (wcześniej 300km) wiec skro ja przejechałem to myślę, że wielu innych dałoby rade, nie wspominając, że MPU560 przejechało w całości kilka pań wiec…
Odnosząc się do kwestii alkoholu na trasie to domyślam się, że możesz mieć spory problem alkoholowy (bardzo mi przykro ) skoro nie umiesz obojętnie przejść/przejechać koło kieliszka wódki. Na trasie było tez dużo sklepów monopolowych i ogródków piwnych w wielu miejscowościach czy należało zatem poprowadzić trasę z dala od „pokus”? Podejrzewam, ze większość (jak nie wszyscy) którzy jechali MPU560 poprostu nie zwracali uwagi na alkohol skupiając się na rywalizacji – common sence
BTW w Polsce maksymalny limit zawartości alkoholu we krwi wynosi 0,2 promila. Szacuje się, że stężenie alkoholu we krwi zaraz po spożyciu kieliszka wódki (25 ml) wynosi około 0,2 promila. Czyli nawet jeżeli byś dziabnął kielona to teoretycznie możesz dalej jechać rowerem.
Oganizator Tobiasz Jankowski nie jest skromny i pompuje sie na UDP ale robi event na 1000 uczestników a to chyba max na warunki PL. Prawie 1000 uczestników UDP i MPU chyba nie mogło się mylić. Wielu startujących to powracający uczestnicy pierwszej edycji UDP. Jeżeli z pośród tysiąca uczestników choćby połowa wyrazi negatywny komentarz do Twojego artykułu to przegrywasz 500 do 1. Adam Probosz, Remek Siudziński, IronWomen FIT, Król Rowerów czy Zielony_f16 też się mylili?
Nie chce mi się już więcej pisać – idę na rower
Cześć Tomasz,
piszesz że rowerkujesz od trzech lat. Super, mam nadzieję, że to tylko początek Twojej historii i wkręcisz się jeszcze bardziej. Ja jeżdżę już kilkanaście lat, a imprezy gravelowe organizuję od pięciu. Przy okazji udało mi się zbudować kilka z tych, które zaliczane są do ścisłej krajowej czołówki, a ostatnio zainicjować taki projekt jak Gravelowa Korona Ultra.
Wymieniasz parę znanych nazwisk czy osób. Trudno wypowiadać się negatywnie jeśli w zamian otrzymujesz bardzo konkretne przelewy.
Pozdrawiam!
To nieprawda, że „Takie wtopy w trasach zdażają się też na innych wyścigach” Jeździłem różne ultramaratony w PL, CZ i FR i nawet tam gdzie opłata była 10zł, tak dziesięć złotych polskich, organizatorzy z pokorą wypytywali czy czasem nie było jakichś niespodzianek na trasie tydzień po tym jak sami ja przejechali. Rzecz jasna trafiały się zmiany w porządku ruchu drogowego, albo nieoczekiwane remonty, ale nikt się przez krzaki przedzieral. Co do kosztow, organizator brevetu Race Through Poland kiedyś zwrócił mi wpisowe bo się rozchorowałem a kilka miesięcy po zakończeniu 1200km RAC2023 Radomir Cizek zrobił mi przelew na kwotę, której nie zużyłem nie korzystając z bufetu na jednym z punktów kontrolnych. Nie liczyłem na to, ale przyczaj różnice pomiędzy mega kosztowną organizacją rajdu amatora Jankowskiego a każdym innym organizatorem ultramaratonu, który za punkt honoru obiera sobie radoche i bezpieczeństwo uczestników za sprawiedliwe pieniądze.
Gdyby tak gdzieś na szosie pod koło wbiegła Ci sarenka a na miejsce przyjachałaby karetka żeby pomóc Ci się pozbierać, a za nią policja, to stracilbyś prawo jazdy po szocie 'Ducha Puszczy’ serwowanego przez organizatora PODCZAS rajdu.
Nie dajmy Tobiaszowi niszczyć już więcej.
Piko z RTP czy Wojtek z Audax Poland robią mega robotę bez fałszywej wydmuszki kultowości.
Dodam tylko że oprócz tego że picie alkoholu na zwodach sportowych to patologia do kwadratu to osoby które np mają OC rowerowe (a zakładam że coraz więc osób ma) to w w momencie kolizji z innym uczestnikiem w momencie kontroli przez Policję jest w czarnej d…..
Paweł
Konstruktywna krytyka wyższego poziomu jest potrzebna bo zawsze jest miejsce na poprawianie i ulepszanie ale teksty w stylu „Pierwsze Mistrzostwa Polski w Ultrakolarstwie… i oby ostatnie!” są mega słabe szczególnie jeżeli są wyrażane przez organizatora innych wyścigów grawelowych w regionie – Hipokryzja level PiS
Całkowicie zrozumiem ewentualne krytyczne opinie ludzi uczestniczących w UDP ale nie Ciebie, który nie brał udziału a po drugie „konkurujesz” z UDP jako organizator innych ultramaratonow kolarskich. Moze wystartuje za jakiś czas w jednej z Twoich imprez i będę mógł się przekonać czym Twoje ultra rożni się od UDP i dla czego jest „takie lepsze” – stay tuned
Last but not least to bardzo dobrze, ze są „Twoje” imprezy i „jego” impreza bo finalnie to gratka dla nas uczestników którzy mogą wybierać gdzie się ujechać
Nie jechałem, ale odniosę się do kwestii alkoholu. Jak sam zauważyłeś, w imprezie jedzie 1000 osób, jeśli 3-5% uczestników chlapnie sobie jednego, a 1-2% chlapnie sobie 2 lub więcej oznacza to, że w skutek bezmyślnego działania do ruchu otwartego włączyło się kilkadziesiąt osób, które nie powinny wsiadać na rower. Co innego minąć ogródek piwny, a co innego mieć polanego kielona na punkcie – zakładam, że widzisz różnicę? Samo Twoje stwierdzenie, że po 1 kielonie można teoretycznie wsiąść na rower i jechać stawia Cię raczej w kiepskim świetle. Bo to teoretyczne założenie dotyczy wypoczętego, najedzonego, nawodnionego człowieka. Pamiętaj, że nawet po 1 kieliszku Twój ubezpieczyciel ma mocne karty, żeby nie wypłacić Ci ubezpieczenia w razie wypadku (lub poszkodowanym przez Ciebie). Czy to jest powód, dla którego organizator UDP nie oferuje ubezpieczenia OC/NNW w ramach pakietu?
Całą dyskusję o alkoholu tak naprawdę powinniśmy sprowadzić do jednego:
Promowanie alkoholu na imprezach sportowych jest fatalnym posunięciem. Kropka. Nie ma nad czym dyskutować. Próby rozwadniania tego tematu przez stwierdzenia 1 kieliszek to teoretycznie ok, albo osoba, która zwraca na ten problem uwagę pewnie sama ma problem z alkoholem są po prostu głupie. Kropka.
Odnośnie tras, jeżdżę trochę dłużej niż Ty, mam za pasem kilkanaście imprez 500+ i wszędzie trasy były przejezdne. Tak Utlra jest trudne, tak bywa brutalne, ale organizator z szacunku dla uczestników powinien zadbać o przejezdność trasy, zwłaszcza, że z relacji kolegów (z pierwszej ręki, nie z internetu) nie było to trudne – wystarczyło objechać trasę miesiąc przed imprezą. Kolego, pojedź na imprezy organizowane przez Koło Ultra, kolegę, który napisał post, który komentujemy – zobaczysz fajne imprezy bez napinki i takie, które nie były kultowe zanim wystartowały.
Czy ktoś ten alkohol wlewał uczestnikom na siłę? Jak jest różnica między mijaniem ogródka piwnego, a polanym kielonem? Jak ktoś będzie chciał się napić to tak samo stanie w ogródku jak i walnie lufę podaną na bufecie.
Promowanie alkoholu jest praktycznie na każdym ultra, najczęściej pod postacią piwa na mecie. Ostatnio nawet na Proziaku dawali butlę do pakietu startowego. Piwo to jakiś lepszy/mniej szkodliwy alkohol?
Nie mam zamiaru bronić tego całego Tobiasza, ale do licha, nie róbcie k..y z logiki. Lufa na bufecie zła, ale trzepnięciu pięciu browarów na mecie to już ekstra bo się należy po wysiłku.
„Odnosząc się do kwestii alkoholu na trasie to domyślam się, że możesz mieć spory problem alkoholowy (bardzo mi przykro ) skoro nie umiesz obojętnie przejść/przejechać koło kieliszka wódki.”
„Czyli nawet jeżeli byś dziabnął kielona to teoretycznie możesz dalej jechać rowerem”
Serio??? Proponowanie bimbru na pitstopach uważasz za normalny element zawodów sportowych?
A jeśli ktoś to krytykuje to ma problem alkoholowy??
To jest taka patologia, po prostu wierzyć mi się nie chce że coś takiego dzieje się na tego typu imprezach.
Nasłuchałem się od „zadowolonych” uczestników zeszłorocznego UDP wystarczająco, żeby nie mieć ochoty sprawdzać za własne pieniądze, czy mieli racje czy nie. A tekst Pawła idealnie dopełnia to o czym słyszałem, także też mam nadzieję że p. Tobiasz zniknie z tego światka tak szybko jak się w nim pojawił.
Szanuje Twja opinie ale mam inne zdanie.
Nobody is perfect. Jankowski nie jest, Ty nie jesteś i ja nie jestem – nie, nie jestem .
A jeszcze się taki nie urodził który by wszystkim dogodził.
Ty lubisz PiS a ja lubię Hezbollah. Ja lubię Cole a Ty Pepsi i tak można w nieskończoność prowadzić dialog ale domyślnie i obiektywnie liczą się fakty i cyferki. A te przemawiają za „skromnym” Jankowskim i jego UDP bo 1000 uczestników (z rodzinami i osobami towarzyszącymi) stworzyły tą imprezę.
Przed startem sam krytykowałem na FB „niedociągnięcia” organizacyjne ale po uczestnictwie w panelach dyskusyjnych pierwszego dnia, przejechaniu trasy MPU560 i uczestnictwie w after party i dekoracjach w niedziele zmieniłem zdanie i oddaje szacun calej ekipie UDP. Wszyscy organizatorzy mega sympatyczni i mega życzliwi uwijali się jak mróweczki z każdą zachcianką.
Konstruktywna krytyka wyższego poziomu jest potrzebna bo zawsze jest miejsce na poprawianie i ulepszanie ale teksty w stylu „Pierwsze Mistrzostwa Polski w Ultrakolarstwie… i oby ostatnie!” są mega słabe szczególnie jeżeli są wyrażane przez organizatora innych wyścigów grawelowych w regionie – Hipokryzja level PiS
Marek Sz
Chyba większa patologia jest to, że ktoś na zawodach sportowych pije alkohol niż to, że ktoś go udostępnia.
Będąc „poprawnym politycznie” zgadzam się, ze alkohol nie jest potrzeby (na pewno nie wysokoprocentowy) bo później niektórzy maja ból dupy i pożywkę do robienia gówno-burzy. Mi osobiście to nie przeszkadza bo nie pije podczas zawodów sportowych i raczej rzadko poza nimi.
„Serio? Proponowanie bimbru na pitstopach uważasz za normalny element zawodów sportowych?”
– nie imputuj mi bo nic takiego nie napisałem.
Ci „zadowoleni ” uczestnicy to pewnie z tych co lubią szybko i gładko, ścieżki od wszelkich szyszek i kamyków pozamiatane. Mam nadzieję że Tobiasz zostanie, bo jak na razie jako jedyny stworzył taką imprezę w rejonie Puszczy Białowieskiej. Wreszcie cos się zaczęło tutaj dziać. Zgadza się że z alkoholem to przesada, nie popieram. To wielki błąd ze strony organizatora. Tak czy inaczej pisze się na start w przyszłym roku.
„Jazda po alkoholu” nie jest ani wykroczeniem ani przestępstwem, dopóki nie zostanie spełniony jeden warunek ujęty w polskim prawie 🙂
Podpowiesz jaki?
Abstrahując od wszystkiego – fakt że zwycięzca musiał „modyfikować” trasę 8 razy bardzo źle brzmi. Co na to regulamin zawodów? I jak to się ma do bycia fair wobec innych uczestników którzy jechali po trasie tj. przedzierali się przez łąki, młodniki i bagna. W mojej ocenie wątpliwa przejezdność trasy nie zwalnia z jechania wytyczonym śladem. Gdzie porównywalność wyników jak jeden z maczetą szedł przez las, a drugi jechał asfaltową drogą….
Zazwyczaj jest zapis, że wracasz na trasę tak szybko jak to możliwe i tak blisko punktu w którym z niej zszedłeś jak to możliwe (tak to rozwiązuje np pokop). Ale wiadomo można to naciągnąć… podobnie jak z samowystarczalnością- decyduje tutaj etyka zawodnika. Ale to przy kolarstwie amatorskim, bo moim zdaniem w MP powinno być to jasno określone. Tymczasem sekcja IX regulaminu:
8. Organizator nie ponosi odpowiedzialności za błędy w odczytywaniu mapy oraz
błędy w tracku GPS wykorzystywanym przez startujących.
9. […]W przypadku opuszczenia trasy ultramaratonu zawodnik
zobowiązany jest do powrotu na trasę w miejscu, w którym ją opuścił .
Nie znalazłem nic na ten temat.
Jechałem w zeszłym roku 240km. Były jakieś krótkie przeprway przez pola czy trochę plażowego piachu. Oczywiście, na mecie i później przez tydzień był ból czterech liter niektórych, że miałobyć gravelowe złoto itp. Ale serio to może było z 8 kilometrów takich odcinków, które pozwoliły trochę debiutantom posmakować czym może być prawdziwe ultra. Oczywiście byli też tacy, ktorzy mieli problem z przejazdem, bo wybrali się na 32mm slickach, ale czy to jest dobra opona na szutry, pola? Według mnie, ale według tychże dżentelmenów tak, bo organizator obiecywał szutry premium, więc poniekąd rozumiem ich rozgoryczenie.
Duch Puszczy był też obecny w zeszłym roku na nieoficjalnych punktach, ale nikt nie namawiał, nikt nie wlewał do gardła, krótkie pytanie czy chcesz czy nie.
Mnie się podobało w zeszłym roku (debiut), miałem jechać w tym roku, ale niestey plany się zmieniły. Co do samej organizacji mistrzostw, jeśli jest tak jak piszesz to faktycznie wygląda to słabo.
Może to jest tak jak z organizacją Miss Polski czy plebiscytów na najlepszą firmę roku. Każdy może sobie zoorganizować, a jej elitarność czy wyniki zależą tylko od sponsorów i dobrego marketingu.
Super impreza po raz drugi .Jak komuś nie pasuje to niech już go nie zobaczymy za rok . Super
Jadę z w następnym roku i bardzo polecam .
Brawo
@Tomasz Ogrodowczyk: akurat Zielony F16 to pomimo zapowiedzi, nie zrobił odcinka z podsumowaniem w zeszłym roku, chyba żeby się źle nie wypowiadać 🙂
@Tomasz Ogrodowczyk: a Adam Probosz, IronWomen FIT, Król Rowerów to myślisz że za darmo tam byli? Chcesz wiedzieć jaką stawkę się bierze na „rynku” za 30-sekundowego shorta z relacją…?
Joanna,
Ty tak, Oni nie czyli nie znam się ale się wypowiem.
Uwierz mi, że nie wszyscy kierują się Twoimi kategoriami 😉
Witam .Ukonczyłem MPU 1200 , Północ Południe , BBT , TDP , PW , PZ PTJ , RAP i inne . Wszystkie wymienione oprócz MPU i RAP więcej niż jeden raz . Wydaje mi się że jakieś doświadczenie mam . Dla mnie było normalnie .
,
Zaskoczene? nie sądzę. Przecież ten Jankowski to tak irytujacy i śliski typ… Jako kolarz amator, na warszawskim poletku wiele historii o nim słyszałem od ludzi którzy mieli z nim styczność na przestrzenii lat… i gość jeszcze sie porywa za organizaję imprez o których nie ma pojęcia…
Jak słusznie ktoś zauważył jak to możliwe, że ktoś kto zmienia trase 8 razy wygrywa i nie otrzymuje żadnych kar czasowych? Jak to możliwe, że oficjalny czas zawodnika nie jest podany w chwili wjazdu na metę tylko po tygodniu? 'mistrzostwa polski’ ? Brak szacunku do zawodników, zasłanianie się regulaminem (Aneta Lamik czy zawodnik startujący w Masters MPU G560 który został zupełnie pominięty…). Awarie systemu Alkohol, to nawet nie wymaga komentarza…
Paweł spuść trochę powietrza. Konkuruj organizując lepsze eventy zamiast wylewać łzy na blogu. Mam wrażenie, że ledwo pasja kolarska zawitała szerzej pod strzechy, a my już na polską modłę podchodzimy do niej ultra profesjonalnie i po całości na sportowo. Przekuj te lata doświadczeń na większy dystans do tematu. Pozdro.
That’s just the point 😉
Ale że bimber z kieliszków? Jak jechalem ultra (trochę na południe) dawali w kubkach. Dziś wszyscy delikatni…
https://www.youtube.com/watch?v=xh-_3SxWafk
Rok wczesniej też był bimber i nikt nie płakał, a teraz problem. Po drodze pewnie wiele pokus czeka. Może wyścigi puszczać w tunelach lub kanalizacji? Będzie pełna izolacja.
Kli jednak mocny w PL.
Jak ujeby są na Wiśle – to kultowy wyścig, wyzwanie.
Jak ujeby są na innym – źle przygotowana trasa, kto to wymyślił.
Jak napoje z witaminą V są na biegach – to jest klimat, jest przygoda.
Jak to samo jest na wyścigu po piasku/lesie – to „sportowcom” nie wypada.
Jak formuła samowystarczalności – to po co narzekania na jedzenie/bufety/ogniska?
Odnośnie mstrzostw to wiadomo – słowo nie jest jakoś zastrzeżone, niech sobie robią mistrzostwa w objechaniu bajora, trochę luzu. Przecież to nie ma żadnego znaczenia. Doceńmy ludzi jacy to przejechali i tyle.
Ogólnie Pan T jest typowym polskim byznesmenem, typu coś mi się udało = wiem wszystko najlepiej. I to widać po wypowiedziach. To tak w temacie organizatora – nie przepadam za panem bo jak schudł to ego mu się nie mieści.
Patrząc na to czym się chwali organizator na FB to bliżej mu do organizacji wesel niż wyścigów. Ile to jedzenia było, ile ludzi przyjechało ile flaszek poszło.
Chyba poziom rozgarnięcia, na poziomie kupy liści jesienią, nie pozwala zrozumieć, że o jakości wyścigu nie decyduje ilość kiełbasy, a trasa i organizacja. I wyniki nie pobierane z obecnego wyglądu nieba.
Zabawne jest też wyśmiewanie innych organizatorów, bo u nich było mniej ludzi. Tu takie powiedzonko o muszkach jest.
Ciekawi mnie trend obecny: siedziałem na rowerze = zorganizuję mistrzostwa.
Schudłem 5 kg, jestem dietetykiem. Przejechałem 100 km, jestem ultrasem.
Czy jak siedziałem X razy w samolocie to mogę zarządzać lotniskiem?
Mam nadzieję tylko że twórca artykułu, który tak neguje alkohol nie będzie już organizował „Ustawki o beczkę piwa”.
Typowe w PL. Przecież w PL nikt nie przeklina (średnio 19 razy dziennie), nikt nie pije (11,7 litra czystego alkoholu rocznie), nie pędzą (allegro > destylator) i ogólnie przestrzegają prawa (w 2023 roku zostało popełnionych 792 tys. przestępstw). Normalnie wszyscy święci!
Sami inteligenci, sportowcy i znawcy wszechrzeczy. Żenujące czepianie się wszystkiego.
Aż mi się przypomina:
– Kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień!
Nagle zza pleców leci kamień.
– Matka, nie wtrącaj się!